Forum www.teeleenowele.fora.pl Strona Główna

 "Zniszczone szczęście" odcinek 7

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Bella
Moderator
Moderator



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1170
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:24, 10 Wrz 2008    Temat postu: "Zniszczone szczęście" odcinek 7

To jest moja druga telenowela. Obsada jest oryginalna, ale mam nadzieje, że Was nie zniechęcę.

Akcja:czasy współczesne, Argentyna
Fabuła:
Jazmina jest szczęśliwą kobietą. Ma wszystko o czym marzyła: kochających rodziców, narzeczonego z którym planuje ślub a także dziecko, które za jakiś czas przyjdzie na świat. Jednak ktoś zniszczy tę sielankę. Co zrobi Jazmina gdy świat jej się zawali? Jedno jest pewne, nie zamierza póścić tego płazem i zamierza zrobić wszystko, aby ten ktoś zapłacił za jej zniszczone życie.
Obsada:

Jazmina "Jaz" Palacios/ Marisol Vargas ( Victoria Onetto)- jest policjantką. Pracuje na posterunku policji razem ze swoją przyjaciółką. Pewne wydarzenie sprawi, że zmieni tożsamość.

Lusac Campos (Victor Noriega)- narzeczony Jazminy. Jest policjantem. Pracuje w wydziale d/s narkotyków. Jest bardzo uczciwy i kocha Jazminę.

Pedro Ferrera (Diego Olivera)- jest przestępcą. Gwałty, oszustwa, defraudacja to dla niego codzienność. Jak ktoś krzyżuje mu plany, zawsze się go pozbywa. Lucas prowadzi w jego sprawie śledztwo.

Florencia "Flor" Buenaventura (Carina Zampini)- najlepsza przyjaciółka Jazminy. Praca to jej całe życie. Jak na razie samotna.

Diego Sandoval (Segundo Cernadas)- dobry chłopak. Na razie samotny. Jest wiceprezesem firmy ojca "La Rosa". Nie jest typem lekkoducha, ale bardzo poważnie traktuje swoją pracę.

Claudia Sandoval (Mayrin Villanueva)- siostra Diega. Pracuje w firmie ojca, jest projektantką. Nie ma na razie narzeczonego, bo nie ma na to czasu. Cały czas poświęca na pracę.

Simon Candelos (Mario Cimarro)- prawa ręka Pedra. Wykonuje za niego całą "mokrą robotę". Zabija bez mrugnięcia okiem. Pedro całkowiecie mu ufa.

Esteban Sandoval (Alexis Ayala)- ojciec Diega i Claudii. Jest wdowcem. Prezes firmy "La Rosa", ktora zajmuje się projektowaniem ubrań i jest jedną z czołowych na rynku.

Ulisses DiCarlo (Eric del Castillo)- jest szefem policji. Przełożony Jazminy i Flor.

Federico Rizzo (Jorge Cao)- jest szefem tajnej policji. Bardzo uczciwy i sumienny. Robi wszystko co trzeba aby najgroźniejsi bandyci znaleźli się za kratkami. Dobry znajomy Ulissesa.

Romina Palacios (Gloria Gomez)- matka Jazminy. Prowadzi razem z mężem niewielki butik.

Armando Palacios (Norberto Diaz)- mąż Rominy i ojciec Jazminy. Bardzo kocha swoję jedyną córkę, jest jego oczkiem w glowie.


Pierwszy odcinek już wkrótce!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bella dnia Wto 16:33, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dulce
Administrator
Administrator



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 7369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:18, 10 Wrz 2008    Temat postu:

Obsada super fabuła dosyć ciekawa Wink
Czekam na pierwszy odcinek Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Moderator
Moderator



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1170
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:39, 20 Wrz 2008    Temat postu:

Odcinek 1

Jazmina wyszła z budynku policji i ruszyła w stronę swojego samochodu, który był niedaleko zaparkowany. Zaczynał się weekend więc chciała spędzić więcej czasu w towarzystwie swojego narzeczonego Lucasa. Byli ze sobą już dwa lata. Niedługo zamierzali się pobrać, zaraz po tym jak Jaz urodzi. Była już w piątym miesiącu ciąży. Brzuszek nie był jeszcze widoczny, ale zaczął powoli się powiększać. Jazmina dotknęła pierścionka zaręczynowego, który spoczywał na jej palcu i uśmiechnęła się do siebie. Nagle usłyszała jak ktoś ją woła. Odwróciła się i ujrzała śliczną dziewczynę, która biegła w jej stronę. To była Florencia jej przyjaciółka.
- Flor-zdziwiła się- nie wiedziałam że już wychodzisz. Poczekałabym na ciebie.
- Jasne- odpowiedziała Flor- teraz jesteś tak zaabsorbowana wizją romantycznego weekendu w towarzystwie Lucasa, że nie wiesz co się wokół ciebie dzieje.- po chwili dodała- Nie mogę uwierzyć, że wychodzisz za mąż. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Ja też. Już nie mogę się doczekać. Ale muszę najpierw urodzić- Jaz uśmiechnęła się i dotknęła swojego brzucha.
- Pięknie wyglądasz. Ciąża ci służy. – powiedziała Florencia- a zastanawialiście się nad imieniem dla dziecka?
- Jeszcze nie. Mamy sporo czasu. Dobrze, że znalazłam pracę właśnie na tym posterunku. Inaczej nigdy nie spotkałabym Lucasa.
- Można powiedzieć, że to przeznaczenie. Chociaż ja nie wierzę w miłość ani w przeznaczenie- rzekła ze smutkiem w glosie.
- Nie martw się. Na pewno jeszcze spotkasz kogoś, kto cię szczerze pokocha

***

Lucas siedział jeszcze na posterunku policji w swoim gabinecie. Przeglądał akta przestępców a zwłaszcza jednego Pedra Ferrery, który był bardzo groźny. Był podejrzany o wiele przestępstw: handel narkotykami, oszustwa, gwałty, defraudacja. Nie można mu było nic udowodnić ani złapać. Lucas miał nadzieję że to niedługo się zmieni. Pedro przebywał teraz w ich mieście. Dowiedział się tego od swojego zaufanego informatora. Teraz zajmował się handlem narkotykami. Czekał na dostawę towaru. Lucas wiedział gdzie i kiedy będzie to miało miejsce. Trzeba tylko było starannie przeprowadzić akcje i go schwytać.
- Już się nie wywiniesz ptaszku- powiedział Lucas patrząc na jego zdjęcie w aktach- prędzej czy później popełnisz jakiś błąd a wtedy cię złapiemy. I znajdziesz się tam gdzie twoje miejsce.

***

W starym opuszczonym budynku była zgromadzona niewielka grupa mężczyzn. Jeden z nich chodził w kółko paląc przy tym papierosa. Był bardzo zdenerwowany i wręcz wściekły. Dopalił papierosa i rzucił na ziemię po czym przydepnął go nogą.
- Cholera!- krzyknął- i znowu nasze plany spaliły na panewce. Gliny już wiedzą gdzie i kiedy będzie dostawa towaru. Dowiedziałem się tego od mojej wtyki. Musimy zmienić plany. Ale najpierw muszę się dowiedzieć skąd wyszedł przeciek. Od kogo policja o tym wie? Macie się dowiedzieć kto za tym stoi?
- Szefie- odezwał się nagle jeden z mężczyzn z mężczyzn w długich włosach związanych z tyłu w kucyk- Nie martw się. Załatwione. Wiem, kto to zrobił?
- Kto taki?- spytał.
- Niejaki Jose Fernandes. Od lat był informatorem policji. Nie można go było wykryć, był bardzo ostrożny. Ale nie na tyle żebym go nie wykrył. Użyłem swoich znajomości i dowiedziałem się co to za jeden. On już nigdy nic nie powie, wącha kwiatki od spodu.
- Nie znam gnidy. Ale dobrze się spisałeś Simon. Jak zginął?
- Krotko i bezboleśnie. Dostał kulkę w łeb, a teraz jest pokarmem dla rybek- zaśmiał się.
- Bardzo dobrze. Tak kończą zdrajcy i ci co mi wchodzą w drogę. Musze jeszcze wiedzieć dla kogo pracował. Kogo informował.
- Nie ma sprawy. To chyba jakiś glina z wydziału narkotyków, nie wiem dokładnie. Dowiemy się kto to jest. I co mamy z nim zrobić?
- Na razie nic. Sam załatwię go w momencie kiedy nie będzie się tego spodziewał.

***

Jazmina stała przy kuchence i gotowała obiad. Lucas niedługo miał wrócić z pracy. Usłyszała odgłos otwieranych drzwi. Po chwili do kuchni wszedł jej narzeczony i spojrzał na nią. Jaz odwróciła się i uśmiechnęła się a Lucas podszedł i objął ją w pasie, po czym pocałował w szyję.
- Ty wariacie!- powiedziała- przez ciebie zupa mi się przypali. Puść mnie, zebrało ci się na amory.
- No skoro już mnie nie kochasz- puścił ją i zrobił minę zbitego psa.
- Co ty mówisz? Oczywiście, że cię kocham.
- To udowodnij mi to!- uśmiechnął się.
Jazmina podeszła do niego i pocałowała go.
- Wystarczająco ci to udowodniłam- rzekła po chwili.
- No nie wiem, nie wiem. Jakoś słabo mnie przekonałaś.- powiedział i uśmiechnął się.
- Ty głuptasie! – odrzekła Jaz i dała mu pstryczek w nos.
Lucas wziął ją w ramiona i pocałował namiętnie.
- Jestem głuptasem, który bardzo cię kocha.
- Tak?! Jeszcze mi chyba dziś tego nie mówiłeś- powiedziała z lekkim uśmieszkiem na ustach.
- To teraz ci to mówię. Kocham cię, kocham się, kocham cię i będę i ci to powtarzał aż do znudzenia.
- Ja też cię kocham- odparła- ale teraz naprawdę mnie już pość. Bo zupa się przypali i z obiadu nici.
Podeszła do garnka z zupą i zanużyła w nim łyżkę, po czym dała Lucasowi do spróbowania.
- Dobra- powiedział i pocałował ją w policzek- trafiła mi się najlepsza narzeczona na świecie. Nie to, że piękna to jeszcze świetnie gotuje.
Jazmina wyłączyła zupę, a Lucas podszedł do niej bliżej i położył rękę na jej brzuchu.
- Jak tam sprawuje się nasz dzidziuś?- spytał- nie rozrabia za bardzo.
- Nie, jeszcze nie. Ale znając jego ojca. to nic nie wiadomo- uśmiechnęła się.
- Ty wredoto!- powiedział i przyciągnął ją do siebie- zaraz ci pokażę jak się postępuje z niegrzecznymi dziewczynkami.
Wziął ją na ręce i zaczął nieść w kierunku sypialni.
- Co robisz?- spytała- a obiad?
- Nie jestem głodny- odrzekł
Po chwili rozległ się dźwięk jego komórki. Postawił Jazminę na ziemi i odebrał telefon.
- Słucham… Co?... Kiedy?... Zaraz tam będę- wyłączył telefon i spojrzał na Jaz. Ona wyczuła, że coś się stało, coś okropnego. Wyczytała to w jego oczach.
- Co się stało?- spytała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dulce
Administrator
Administrator



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 7369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:47, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Odcinek super i jaki długi aż się chce czytać Wink
Czekamy na kolejne odcinki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Moderator
Moderator



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1170
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:27, 23 Wrz 2008    Temat postu:

Cieszę się, że się podoba. Very Happy Ja zawsze piszę długie odcinki. Czasami nie skracam bo wtedy odcinek byłby bez ładu i składu. Postaram się na dniach dodać 2 odcineczek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Moderator
Moderator



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1170
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:42, 30 Wrz 2008    Temat postu:

Odcinek 2

Pedro spotkał się z Simonem w podziemiach starej szkoły. To było ich miejsce spotkań od dawno, odkąd się znali,
- Co masz dla mnie? –spytał Pedro.
- To o co szef prosił- powiedział Simon i podał mu czarną teczkę- są tu wszystkie informacje o glinie, który prowadzi w naszej sprawie śledztwo. Jest bardzo ambitny. Pracuje wydziale narkotykowym. Jest niestety nieprzekupny i nie będzie z nim łatwo.
Pedro otworzył teczkę i przeczytał nazwisko policjanta. Spojrzał na jego zdjęcie.
- Przejrzę to i sam zdecyduje co z tym fantem zrobić.- rzekł Pedro- dobrze się spisałeś. Jestem z ciebie dumny. Postaram się ciebie sowicie wynagrodzić. Pomyśle o jakiejś dodatkowej premii dla ciebie.
Jeszcze raz spojrzał na teczkę, którą trzymał w rękach. Były tam zdjęcia i cały życiorys policjanta, który próbował znaleźć na niego dowody i wsadzić za kratki.
- Lucas Campos- przeczytał na glos nazwisko policjanta a w myślach dodał- niedługo będziesz się cieszył życiem. Popełniłeś błąd wchodząc mi w drogę. Ciesz się tymi twoimi ostatnimi dniami w twoim życiu. Dobrze je wykorzystaj.

***

Lucas zatrzymał samochód niedaleko rzeki a potem poszedł na jej brzeg. Na miejscu było już mnóstwo policji. Wezwał go tu jego dobry kolega z policji i powiedział, żeby koniecznie przyjechał. Lucas nie zajmował się morderstwami tylko narkotykami i nie bardzo wiedział po co został wezwany. Podszedł do kręcącego się tam kolegi, który do niego zadzwonił i przywitał się.
- Cześć. Co jest? Czemu mnie wezwałeś? Przecież to nie moja działka- spojrzał na ciało leżące na ziemi w plastikowym worku.- Kto to?
- Lepiej sam zobacz.
Lucas otworzył worek i doznał szoku. Dobrze znał denata. Od lat był jego zaufanym informatorem. Nie mógł w to wszystko uwierzyć. Jeszcze poprzedniego dnia rozmawiał z nim przez telefon. A teraz? Leżał tu z kulką w czole. Lucas od razu się domyślił kto za tym stoi. Nie wiedział tylko jak się dowiedział o tym człowieku.
- Pedro Ferrera, to na pewno jego sprawka- pomyślał
Kolega podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu.
- Teraz rozumiesz dlaczego chciałem, żebyś koniecznie przyjechał. Przykro mi. Wiem ile on znaczył dla twojego śledztwa.
- To prawda. Jak go znaleźliście?
- Nurt rzeki wyrzucił go na brzeg. Jacyś przechodnie go zauważyli i nas wezwali.
- Bardzo dobrze, że mnie zawiadomiłeś. Jestem ci za to wdzięczny. Będę musiał odwołać cała akcję, jaką przygotowałem. To na pewno ten drań za tym stoi i wie o przygotowywanej nagonce. Teraz pewnie spokojnie siedzi sobie w fotelu i popija piwko śmiejąc się z nas. Że też taka gnida jak on chodzi po świecie. Znowu się wywinął, ale zrobię wszystko aby zgnił w więzieniu.

***

Jazmina nerwowo chodziła o mieszkaniu. Nie mogła usiedzieć w miejscu. Lucas zaraz po telefonie bez słowa wybiegł z mieszkania. Domyślała się, ze to było coś ważnego, ale nie chciał nic jej powiedzieć. Nie wiedziała dlaczego. Na dodatek nie mogła się do niego dodzwonić, bo miał wyłączony telefon. Postanowiła w końcu usiąść, bo nogi ja rozbolały od tego chodzenia w kółko. Nie miała wyjścia, jak tylko czekać aż jej narzeczony wróci i powie jej co się wydarzyło.

***

Flor z niecierpliwością czekała pod gabinetem Ulissesa, swojego szefa. Pracowała w policji już dobrych parę lat wydziale kryminalnym, tak jak Jazmina. To tutaj się poznały i zaprzyjaźniły. Flor była świetną policjantką, kochała swoją pracę. Nie wiedziała po co Ulisses tak nagle ją wezwał. Był bardzo tajemniczy. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich starszy mężczyzna.
- Możesz wejść- powiedział
Flor tak zrobiła i weszła do gabinetu. Ulisses zasłonił żaluzję w drzwiach i oknach gabinetu, żeby nikt nie widział co się dzieje w środku. W gabinecie znajdował się jeszcze jeden mężczyzna. Był ubrany w świetnie skrojony czarny garnitur. Podniósł się z fotela i podszedł do Florenci i Ulissesa.
- Chciałbym ci kogoś przedstawić- pow. Ulisses i wskazał na mężczyznę. –Jest moim bardzo dobrym znajomym. Pracuje w tajnej policji o nazwie „Cobra”. Chyba słyszałaś o tej organizacji?
- Tak oczywiście!
- Federico Rizzo- przedstawił się mężczyzna.
- Florencia Buenaventura- powiedziała Flor i wyciągnęła do niego rękę- Miło mi pana poznać. Ale nie bardzo rozumiem, po co mnie tu ściągnąłeś. Po to żebym poznała twojego przyjaciela?- spytała Ulissesa.
- Może ja wyjaśnię- nagle wtrącił się Federico.
- Dobrze, ale najpierw usiądźmy- rzekł Ulisses.
Wszyscy usiedli w fotelach, które znajdowały się w gabinecie.
- Otóż jak Ulisses pani wspominał pracuję w tajnej policji o nazwie „Cobra” Potrzebujemy nowych funkcjonariuszy . Wiele o pani słyszałem, o pani zasługach dla policji. Dzięki pani znakomitej logice i zmysłowi wielu niebezpiecznych przestępców siedzi za kratkami. Powiem wprost. Potrzebujemy takich ludzi i chciałbym, aby pani u nas pracowała. Co pani na to?
Florencia była bardzo zaskoczona tą propozycją. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć.

***

Esteban siedział w firmie nad rachunkami. Nie mógł tego wszystkiego ogarnąć. Niedawno z firmy odszedł jego długoletni i zaufany dyrektor finansowy, a on nie miał nikogo na jego miejsce. Po chwili do gabinetu wszedł przystojny brunet.
- Tato, jeszcze nad tym się męczysz?- spytał.
- Tak! Nie wiem jak on mógł nam to zrobić. Jak mógł nas tak zostawić. Ja się nie znam na finansach. Wiem jak prowadzić firmę, jak ją wypromować. Ale to- wskazał na dokumenty przed nim leżące- to dla mnie czarna magia. Diego musimy kogoś znaleźć i to szybko, bo inaczej krucho z nami będzie.
- Nie martw się tato- odpowiedział Diego uspokajając ojca- wszystko będzie dobrze. Na pewno znajdziemy odpowiednią osobę na to stanowisko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Moderator
Moderator



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1170
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:48, 24 Lut 2009    Temat postu:

Odcinek 3

Lucas wszedł do mieszkania i zamknął za sobą drzwi. Jazmina szybko podbiegła do niego.
- Co się stało? Dlaczego tak szybko wybiegłeś? Nie mogłam się do ciebie dodzwonić- Jaz zadawała pytania z szybkością błyskawicy, tak, że Lucas nie mógł się skupić i nie wiedział na które ma najpierw odpowiedzieć.
- Jaz, wolniej nie mogę myśli pozbierać- powiedział.
- Przepraszam, ale martwiłam się. Powiesz co się stało?
- Dobrze, ale najpierw musze usiąść.
Poszli do kuchni i usiedli przy stole. Jazmina usiadła narzeczonemu na kolanach. Popatrzył na nią i postanowił powiedzieć co się stało.
- Wiesz, że prowadzę śledztwo w sprawie Pedra Ferrery?
Wiem. Niezły bandzior. Oszustwa, malwersacje, gwałty, handel narkotykami. Mówiłeś, że niedługo przyłapiecie go na gorącym uczynku przy dostawie narkotyków.
- Tak, ale będę musiał odwołać całą akcję.
- Dlaczego?- spytała ze zdziwieniem.
- Informator, który mnie powiadomił o czasu i miejscu dostawy nie żyję. Znaleziono go dzisiaj nad rzeką z kulką w czole.
- O Boże!- powiedziała ze strachem w oczach.- Tak mi przykro.
- A wiesz co jest najgorsze? Że taka gnida chodzi sobie po świecie jak gdyby nigdy nic. Nic na niego nie mamy i on doskonale o tym wie.
- Kochanie-uspokajała go- na pewno kiedyś trafi za kratki. Prędzej czy później popełni jakiś błąd. Nie martw się.
- Dziękuję, że przy mnie jesteś i mnie wspierasz- powiedział i przytulił ją.

***

Claudia siedziała w swojej pracowni i kończyła swój ostatni projekt. Spojrzała na efekt swojej pracy.
- Nieźle- powiedziała- ale czegoś mi tu jeszcze brakuje- zastanowiła się.
Jej rozmyślanie nagle przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę- powiedziała.
Drzwi lekko się uchyliły i prze szparę wejrzał Diego.
- Cześć siostra. Mogę?
- Jasne. Wchodź- uśmiechnęła się.
- Co ciekawego robisz?
- Właśnie kończyłam swój nowy projekt, ale jeszcze czegoś w nim brakuje.
- Oderwij się od pracy na chwilę. Porywam cię na lunch.
- Ale…
- Nie ma żadnego ale. – odpowiedział Diego- niedługo zapuścisz tu korzenie. Idziemy, bez dyskusji- popchnął ją w kierunku drzwi.
- Jesteś okropny, wiesz?
- Wiem. W końcu jestem twoim bratem- roześmiał się- pójdziemy coś zjeść, Bi jestem głodny jak wilk. A ty?
- Prawdę mówiąc ja też. Miałam jeszcze to dokończyć, ale po lunchu dokończę.
Po chwili opuścili pracownię, wyszli z firmy i skierowali się w kierunku pobliskiej restauracji.

***

Florencia nadal siedziała w milczeniu w gabinecie Ulissesa. Propozycja Federica bardzo ją zaskoczyła. Pracując w policji czuła, że robi coś ważnego. Praca to całe jej życie. Ale pracując w tajnej policji „Cobra” zarabiała by dużo więcej. Pracowali tam sami najlepsi funkcjonariusze policji, zajmujący się najtrudniejszymi przestępstwami i najgroźniejszymi bandytami w kraju. Czy ona do nich należała? Czy zdoła udźwignąć ten ciężar? Nie wiedziała.
- Bardzo mnie pan zaskoczył- powiedziała po chwili- ale ja naprawdę nie wiem. To bardzo poważna decyzja i nie mogę jej podjąć w ciągu pięciu minut. Musze się zastanowić.
- Oczywiście. Mam jednak nadzieje, że przyjmie pani moją propozycję. Jeśli podejmie pani decyzję to proszę do mnie zadzwonić. – Federico wstał z fotel i wręczył jej wizytówkę- A teraz wybaczcie. Musze iść. Obowiązki wzywają.
Ulisses i Flor również wstali.
- Oczywiście- powiedział Ulisses.
- Dziękuje, że poświęciliście mi czas- powiedział Federico i pożegnał się.
Po chwili wyszedł z gabinetu zostawiając Ulissesa i Flor samych.

***

Pedro i Simon nadal siedzieli w swojej kryjówce i rozmawiali.
- A jak tam nasze sprawy?- spytał Pedro.
- W porządku. – odpowiedział Simon- Wszystko załatwione. Powiadomiłem wszystkich o zmianie miejsca i czasu przejęcia towaru.
- Bardzo dobrze. Oby teraz wszystko poszło po naszej myśli.
- Spoko, nie ma obawy szefie. Wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Skoro tamten facet już nie żyje, nie ma nikogo kto by informował o wszystkim psy. O ile mi wiadomo, to już nikt nie odważy się kablować, bo inaczej spotka go taki sam los.
- Właśnie- odpowiedział ze śmiechem Pedro- niech wiedzą, że z nami nie ma żartów. Trzeba przyznać, że w policji pracują sami idioci, no może poza tym Lucasem. Ale zmieniając temat musisz cos dla mnie jeszcze załatwić.
- Co takiego?
- Jak zwykle potrzebna są mi nowe dokumenty. Nowe nazwisko, nowa przeszłość. Tylko ty potrafisz to tak szybko załatwić. Po robocie sowicie cię wynagrodzę, bo na to zasłużyłeś.
- Dzięki. Załatwię wszystko. Czy ja kiedyś szefa zawiodłem?
- Nie, nigdy. Ale skończ już z tym „szefem”. Znamy się tyle lat, ze możemy sobie mówić po imieniu- powiedział Pedro i wyciągnął do niego dłoń- Pedro.
- Simon- odpowiedział i uścisnęli sobie ręce.
- Jak załatwię sprawę z tym gliną, to muszę znikać jak zwykle.
- Kiedy sze… to znaczy kiedy go sprzątniesz?
- W swoim czasie. Odczekam moment aż sprawy trochę przycichnę. Niech o mnie tylko zapomną, niech myślą że zniknąłem. Wtedy uderzę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dulce
Administrator
Administrator



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 7369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:12, 25 Lut 2009    Temat postu:

Szkoda że Lucas musiał wstrzymać śledztwo. Mam nadzieję że złapią tego Pedra Ferrere bo inaczej będzie coraz więcej kłopotów. Ale Claudia pracowita dobrze że Diego zabrał ją na lunch bo inaczej zapuściła by tu korzenia jak powiedział Diego:P
ten Pedro to idiota myśli że jak załatwił jednego to mu ujdzie płazem mam nadzieję że Lucas nie zostawi tak tego Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Moderator
Moderator



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1170
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:05, 27 Mar 2009    Temat postu:

Odcinek 4

Dwa tygodnie później
Jazmina siedziała w kawiarni i piła kawę. Czekała na swoją przyjaciółkę. Ostatnio rzadko się spotykały, bowiem Florencia poświeciła się całkowicie swojej nowej pracy. Przyjęła propozycje Federica i wyjechała do stolicy, ponieważ główna siedziba „Cobry” tam się mieściła. Jaz z dala zobaczyła idącą w jej kierunku dziewczynę i pomachała do niej. Flor podeszła do stolika, gdzie siedziała Jaz i pocałowały się w policzek na powitanie. Florencia usiadła i zamówiła mocną kawę.
- Cieszę się, że w końcu się wyrwałaś- powiedziała Jazmina z uśmiechem- A jak ci się w ogóle układa?
- W porządku. Jestem tak zajęta pracą, że nie mam czasu na nic innego. Na razie to papierkowa robota, ale na pewno wkrótce poprowadzę jakieś śledztwo. Nie mogę ci nic więcej powiedzieć, bo obowiązuję mnie tajemnica. Sama rozumiesz- gdy Jazmina skinęła, Flor po chwili dodała- Ale tęsknie za tobą!
- Ja za tobą też- stwierdziła Jaz ze smutkiem w oczach- Ale mam nadzieję, że jak urodzę to przyjedziesz. W końcu będziesz chrzestną dla mojego dziecka i moją druhną na ślubie. Chyba nie zapomniałaś?
- Oczywiście, że nie- odpowiedziała a następnie zapytała z troską- A jak ty się czujesz? Z dzieckiem wszystko dobrze?
- Tak! I ja także dobrze się czuję- odparła Jaz z uśmiechem na ustach- Maleństwo rozwija się prawidłowo. Wczoraj byłam z Lucasem u lekarza. Nie wiesz jak mu się oczy świeciły, jak zobaczył dziecko na monitorze. Duma go rozpierała.
- A pleć? Chłopczyk czy dziewczynka?- spytała Flor z zaciekawieniem.
- Nie chcemy wiedzieć, więc nie pytaliśmy się. To ma być miła niespodzianka! Będziemy tak samo cieszyć się z dziewczynki jak i z chłopca. Oby tylko było zdrowe- powiedziała Jazmina i dotknęła ręką brzucha.
- Na pewno tak będzie- stwierdziła Flor i upiła łyk kawy.
- A zaraz po narodzinach naszego kotusia zaczniemy przygotowania do ślubu. Już nie mogę się doczekać- rzekła podekscytowana- To będzie najszczęśliwszy dzień w moim życiu!

***

Pedro stał za wysokim i rozłożystym drzewem o potężnych gałęziach i obserwował pobliski budynek. Miał na sobie bluzę z kapturem. Dostrzegł jak do budynku wszedł pewien mężczyzna.
- No proszę! A oto i nasz kochany robaczek- zaśmiał się pod nosem.- Niedługo go zdepczę i nie będzie mi już psuł krwi ani wchodził w drogę i krzyżował moje plany. – stwierdził zadowolony.- Jest jak wrzód na tyłku, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć!
Odczekał moment po czym wszedł do budynku, w którym chwilę wcześniej zniknął obserwowany przez niego mężczyzna. Zatrzymał się na pierwszym piętrze przed drzwiami z numerem 22. Było to mieszkanie Lucasa i Jazminy. Rozejrzał się wokoło. Nie było widać żywej duszy, więc zdjął kaptur i wyjął z kieszeni bluzy czarne rękawiczki, które po chwili założył. Z drugiej kieszeni wyjął pistolet z tłumikiem. Sprawdził jeszcze magazynek. Był pełny. Jeszcze raz omiótł wzrokiem korytarz i spojrzał na broń trzymaną w reku.
- Nie będę robił hałasu- uśmiechnął się do swoich myśli- każdemu należy się odrobina ciszy i spokoju.
Nacisnął na klamkę. Ku jego zdziwieniu drzwi były otwarte. Po chwili cicho wszedł do środka.

***

Esteban przeglądał podania o pracę, które dotarły do jego firmy. Już przesłuchał wszystkich kandydatów na stanowisko dyrektora finansowego. Nie znalazł odpowiedniego. Jedni mieli za małe doświadczenie, a drudzy stawiali zbyt wygórowane żądania dotyczące wynagrodzenia. Jego firma poszła by z torbami, jeśli by się na to zgodził. Był w wielkiej kropce, nie wiedział kompletnie co ma zrobić. Nie wiedział co dalej z jego firmą, na którą poświęcił tyle czasu i energii. Wziął telefon do ręki i połączył się ze swoją sekretarką.
- Carolino! Przyszła jakaś poczta?- spytał.
- Tak! Już zaraz przyniosę, tylko wpiszę do księgi korespondencji- odparła.
Esteban odłożył słuchawkę i czekał. Po chwili do biura weszła jego sekretarka i położyła posegregowane i otwarte listy, po czym wyszła zostawiając go samego. Spojrzał na pocztę leżącą na biurku i zaczął ją przeglądać. Wśród niej było podanie o pracę.
- Jeszcze jeden. Mam nadzieję, że chociaż ten będzie się nadawał- pomyślał i zaczął czytać.
Był mile zaskoczony. To była właśnie osoba, której szukał. Z odpowiednim doświadczeniem i kwalifikacjami. Spojrzał na nazwisko.
- Eduardo Montilla- przeczytał na glos. Wstał z fotela i wyszedł z gabinetu- Carolino, mam tu podanie niejakiego Eduarda Montilli. Wydaje mi się być znakomity. Dzwoniłaś może do niego? – zapytał.
- Oczywiście, ale niestety miał wyłączoną komórkę. Później spróbuję. Umówić go na pierwszy wolny termin?
- Tak! – odpowiedział Esteban- Kiedy to będzie?
Carolina zajrzała do terminarzu spotkań, który stał na jej biurku.
- Jutro o 10 – odparła.
- Doskonale. Jak się dodzwonisz zapisz go na tą godzinę. – powiedział i wszedł do gabinetu.

***

Florencia i Jaz nadal siedziały w kawiarni i rozmawiali ze sobą, co chwila wybuchając gromkim śmiechem. Opowiadały sobie anegdotki ze swego życia. Jazmina spojrzała na zegarek.
- O kurczę!- powiedziała i spojrzała na przyjaciółkę- Ale się zasiedziałam. Muszę lecieć. Miałam pomóc Lucasowi w przygotowywaniu obiadu, bo moi rodzice przychodzą. Przepraszam cię bardzo! Miło się ty z tobą siedzi- stwierdziła ze smutkiem w głosie.
- Rozumiem- odpowiedziała Flor- jedź już do swojego narzeczonego, bo uschnie z tęsknoty za tobą- zaśmiała się.
- Nie żartuj sobie! Zobaczysz jak to jest jak sama spotkasz miłość swojego życia i się zakochasz. To najpiękniejsze uczucie pod słońcem- powiedziała i pożegnała się z przyjaciółką.
Wyszła na zewnątrz i udała się w kierunku swojego samochodu, który stał niedaleko zaparkowany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dulce
Administrator
Administrator



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 7369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:14, 29 Mar 2009    Temat postu:

Jazmina i Florencia sie nareszcie spotkały bo rzadko się spotykają. I mogły sobie spokojnie porozmawiać. Co temu Pedro odbija szajba? Zabijać za nic ale sie nie dziwić jak to płatny morderca. Dobrze że Esteban nareszcie kogoś znalazł na stanowisko dyrektora finansowego. Jazmina zapomniała, że miała pomóc Lucasowi w przygotowywaniu obiadu ale dobrze, że sobie przypomniała Very Happy

Odcinek Super i czekam na kolejny Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Moderator
Moderator



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1170
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:56, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Odcinek 5

Rodzice Jazminy siedzieli u siebie w domu. Romina czytała książkę, a Amando gazetę. Zamknęli wcześniej sklep i przyszli do domu, aby odpocząć. Prowadzili mały butik. Nie przynosił on dużych dochodów, ale dla nich starczyło. Kiedy Jazmina chodziła jeszcze do szkoły policyjnej Armando wziął dodatkową pracę. Chcieli wykształcić córkę i nie odmawiać jej marzeń. Jaz od zawsze chciała być policjantką, aby pomagać ludziom. Rodzice uszanowali jej decyzję, chociaż bali się o nią, bo jak wiadomo ten zawód jest bardzo niebezpieczny. Zawsze liczyli się z jej zdaniem. Była ich jedynym, upragnionym dzieckiem. Romina po ślubie z Armandem długo nie mogła zajść w ciążę. Już stracili nadzieję, że będą mieć własne dzieci. A tu nagle zdarzył się cud. Romina zaszła w ciążę, jednakże była ona zagrożona. Armando więc nie pozwolił żonie pracować, tylko sam zajmował się butikiem, podczas gdy żona odpoczywała w domu, gdzie pomagała jej matka, jak jeszcze żyła. Kiedy Jazmina się urodziła, rodzice traktowali ją jak najdroższy skarb, jak gwiazdkę z nieba. Byli bardzo szczęśliwi, że mogą mieć choć jedno własne dziecko.
Armando odłożył gazetę i spojrzał na zegarek wiszący na ścianie. Była 12.
- Kochanie- zwrócił się do żony.- Jeżeli nie chcemy się spóźnić, do Jazminy i Lucasa na obiad to powinniśmy się już szykować.
- Masz rację- odpowiedziała.
Odłożyła książkę na miejsce po czym poszła do łazienki, aby się odświeżyć.
- Tylko nie siedź tam za długo- powiedział Armando- jesteśmy zaproszeni na obiad, a nie na kolację. Wy kobiety zawsze się grzebiecie.
- Co tam mruczysz pod nosem- spytała Romina z łazienki.
- Nic. Mówiłem tylko, żebyś się pospieszyła, bo się spóźnimy- odpowiedział i poszedł do sypialni aby się przebrać.

***

Lucas był w kuchni i przygotowywał obiad, na który zostali zaproszeni rodzice Jazminy. On sam nie miał nikogo, bo jego rodzice zmarli dawno temu. Nagle usłyszał kroki w mieszkaniu.
- Jaz. To ty?- spytał- Nie słyszałem, jak weszłaś. Skarbie, chodź szybko do mnie.
Gdy odpowiedziała mu cisza wytarł ręce i chciał wyjść z kuchni. Nagle w drzwiach pojawił się Pedro z bronią w ręku.
- To ty?- spytał Lucas z niedowierzaniem i ze strachem w oczach, bowiem domyślał się co się może po chwili stać.
- Witaj skarbie- powiedział Pedro i zaśmiał się.- Co myślałeś, że zniknąłem? Otóż nie, jak dobrze widzisz. Nie mogłem się doczekać naszego spotkania- spojrzał na stół. Stała na nim sałatka- Widzę, ze przygotowałeś coś pysznego na nasze spotkanie. Niepotrzebnie się trudziłeś, niedługo tu zabawię.- powiedział.
Podniósł broń, którą na chwilę upuścił. Lucas chciał szybko wyciągnąć pistolet z tylnej kieszeni spodni, gdy nagle padł strzał.

***

Diego siedział z ojcem w jego gabinecie i przeglądał ostanie podanie o pracę, jakie podsunąl mu ojciec.
- I co o nim myślisz?- spytał Esteban.
- Wydaje się w porządku. Wspaniałe referencje, spore doświadczenie, bardzo dobre wykształcenie, praktyka w wielu zagranicznych firmach.- powiedział i spojrzał na ojca.- Moim zdaniem jest idealnym kandydatem na to stanowisko. Ale dlaczego mnie o to pytasz?
- Chciałem znać twoje zdanie. Mi także on się bardzo podoba. Mam tylko nadzieję, że nie będzie stawiał wygórowanych żądań, jak jego poprzednicy. Nie mogłem się zgodzić na takie wynagrodzenie, jakiego żądali.
- wiem o tym doskonale- przytaknął Diego ze zrozumieniem.- Miejmy tylko nadzieję, że on taki nie będzie. Kiedy się z nim spotkasz?
- Jutro o 10.
- Wspaniale. Należy wierzyć, że nasze problemy w końcu się skończą.- powiedział Diego.

***

Jazmina zaparkowała samochód na parkingu, przed budynkiem, gdzie miała mieszkanie. Wyszła z samochodu, zamknęła go i weszła do środka. Skorzystała z windy, aby wjechać na piętro, gdzie miała mieszkanie. Była w ciąży i wchodzenie po schodach było męczące. Mimo, że było dopiero w piątym miesiącu i nie było jeszcze za bardzo nic widać, lekarz kazał jej się oszczędzać. Wysiadła z windy i zatrzymała się przed drzwiami mieszkania. Otworzyła torebkę, by poszukać kluczy, gdy zauważyła, że drzwi są lekko uchylone. Weszła do środka.
- Lucas, znowu nie zamknąłeś drzwi- krzyknęła.- Zobaczysz, ktoś nas kiedyś okradnie. Lucas, słyszysz mnie? – spytała, ale odpowiedziała jej cisza.
Weszła do kuchni i jej wzrok padł na podłogę. Leżał tam jej narzeczony w kałuży krwi. Podbiegła do niego.
- Lucas! Lucas!- płakała i przytuliła go do siebie. Sprawdziła puls na jego szyi, ale nic nie wyczuła. Spojrzała na siebie, miała całe ubranie we krwi. Pobiegła szybko do sypialni, gdzie stal telefon, aby wezwać pogotowie.
- Może jeszcze żyje- pomyślała zrozpaczona i wstrząśnięta tym co zobaczyła.
Podniosła słuchawkę i zaczęła wystukiwać numer, ale telefon nie działał. Nie było sygnału.
- Cholera! Co jest?- krzyknęła.
Odłożyła słuchawkę i chciała wejść do przedpokoju, gdzie zostawiła torebkę, w której znajdował się jej telefon komórkowy. Nagle poczuła, że nie jest sama. Odwróciła się i ujrzała stojącego mężczyznę, który na nią patrzył.
- Co za miła niespodzianka!- uśmiechnął się.- Nie wiedziałem, że tego dnia spotka mnie jeszcze coś miłego.
- Kim jesteś? Co zrobiłeś Lucasowi? Dlaczego?- krzyknęła a z oczu popłynęły jej lzy.
- Pedro Ferrera do usług- powiedział i ukłonił się.- Twój chłoptaś zalazł mi za skórę, nie wie z kim zadarł. Nadepnął mi na odcisk i musiał za to zapłacić.
Jamina szybko przeskoczyła na drugą stronę łóżka i zaczęła czegoś szukać w szufladzie stolika nocnego.
- Tego szukasz?- spytał Pedro.
Jaz odwróciła się i ujrzała pistolet , którego szukała.
- Pozwoliłem wziąć sobie na pamiątkę- powiedział z uśmiechem.
Jazmina próbowała szybko uciec z pokoju, jednak on był szybszy i ją zatrzymał.
- Śliczna jesteś- powiedział i rzucił ją na łóżko.- Zabawimy się.
Jaz była przerażona. Chciała wstać i uciec, ale on uderzył ją w twarz i opadła z powrotem.
- Zobaczysz będzie nam dobrze.- stwierdził.
- Co chcesz mi zrobić? Zabijesz mnie?!
- Nie!- odpowiedział. – Zapamiętasz ten dzień do końca życia. Nigdy nie będzie ci dobrze, tak jak teraz ze mną- powiedział i zaczął zdzierać z niej ubranie.
Jazmina próbowała się uwolnić, ale on był silniejszy. Nie widząc innego wyjścia zaczęła krzyczeć. Nagle poczuła coś zimnego na skroni. To była broń.
- Stul pysk dzi***, bo inaczej twój mózg wyląduje na tej pięknej ścianie.- powiedział, a następnie położył się na niej i przygniótł ja ciężarem własnego ciała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dulce
Administrator
Administrator



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 7369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:01, 12 Kwi 2009    Temat postu:

Romina z początku nie mogła zajść w ciążę, ale na szczęście później zaszła i urodziła Jazminę. I rodzice traktowali ją jak największy skarb Smile Pedro zjawił się w mieszkaniu Lucasa i Jazminy z bronią... i padł strzał. Lucas chyba nie żyje :/ A Jazmina nie mogła zadzwonić na pogotowie bo telefony nie działają. I zauważyła Pedra. Pedro zgwałcił Jazminę :/ I pewnie poroni... Sad Dużo się w odcinku działo. Jestem ciekawa jak się to potoczy dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Moderator
Moderator



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1170
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:49, 13 Kwi 2009    Temat postu:

Odcinek 6

Romina i Armando weszli na piętro i stanęli przed mieszkaniem Lucasa i Jazminy. Chcieli zadzwonić do drzwi, gdy zauważyli, że są lekko uchylone. Weszli do środka i zwrócili uwagę na leżącą na podłodze w przedpokoju torebkę Jazminy.
- Jazmina, Lucas! Już jesteśmy- krzyknęła Romina, ale nikt jej nie odpowiedział. Zapadła głucha cisza.
- Nie ma ich, a mieszkanie otwarte? Dziwne!- powiedział Armando.
Wyprzedził żonę i wszedł do kuchni. To co zobaczył przeraziło go. Na podłodze leżał Lucas. Wszędzie było pełno krwi. Podszedł do niego i położył rękę na szyi chcąc sprawdzić puls. Ale nic nie wyczuł, nie było widać żadnych oznak życia. Ale może się myli. Wyszedł i wszedł do przedpokoju gdzie zostawił żonę.
- Co się stało?- spytała widząc minę męża. Chciała wejść, ale Armando zagrodził jej drogę.- przepuść mnie!
- Lepiej tam nie idź!
- Dlaczego? Przepuść mnie natychmiast!- powiedziała odpychając go. Weszła do kuchni i zatrzymała się. Widok krwi i leżącego w niej przyszłego zięcia sprawiło, że zrobiło jej się słabo. Upadłaby, gdyby nie Armando który szybko posadził ją na krześle. Podał jej szklankę wody, którą wypiła jednym haustem.
- Musimy wezwać pogotowie i policje i to szybko!- powiedziała, gdy się uspokoiła trochę. Weszła do sypialni Jaz i Lucasa. Po chwili Armandom, który został w kuchni usłyszał głośny krzyk. Wbiegł szybko do pokoju, do którego weszła żona. Zobaczył Rominę jak płakała i przytulała do siebie nagą i nieprzytomną córkę. Spojrzał na podłogę i zobaczył porozrzucane i porwane ubrania Jaz. Domyślił się co się stało. Podszedł do łóżka i sprawdził puls córki.
- Romino ona żyje!- powiedział do żony, która przestała na chwile płakać podszedł do telefonu i chciał zadzwonić. Ale nie usłyszał sygnału. Pociągnął za przewód i zobaczył, że jest przerwany. Przypomniał sobie o torebce córki leżącej w przedpokoju.
- Tam na pewno jest telefon.- pomyślał.
Chciał wyjść, gdy znowu usłyszał płacz żony. Odwrócił się jeszcze na moment i zobaczył, że Romina trzyma fragment zakrwawionej pościeli. Szybko wybiegł do przedpokoju i wysypał na podłogę zawartość torebki Jaminy. Podniósł telefon i wystukał numer.

***

Florencia jechała samochodem do swoich rodziców. Korzystając z okazji, że przyjechała do rodzinnego miasta chciała ich odwiedzić. Bardzo się cieszyła, że udało jej się wyrwać i spotkać ze swoją najlepszą przyjaciółką Jazminą. Były dla siebie jak siostry. Jadąc samochodem rozmyślała o niej.
- Jaz powinna się malować.- pomyślała.- Ładniej by wyglądała. Ale widocznie tak się podoba Lucasowi. I te jej krótkie rude włosy.* Ciekawi mnie jak by wyglądała w długich- zastanowiła się.- Na pewno nie sposób było by jej rozpoznać.
Nagle usłyszała dźwięk swojego telefonu komórkowego. Szybko go odebrała.
- Słucham… Dzień dobry panie Ar… Co takiego? … W którym szpitalu… Już jadę…- odłożyła szybko telefon.
Raptownie zahamowała i zawróciła samochód omal nie zderzając się z samochodem jadącym z naprzeciwka. Wyhamowała w ostatniej chwili.
- Uważaj jak jedziesz głupia babo!- krzyknął mężczyzna z samochodu.- Kto ci dał prawo jazdy?
- Spadaj pan- odpowiedziała Flor i pokazała mu środkowy palec, po czym ruszyła z zawrotną prędkością ulicami miasta.

***

Pedro przyszedł pod budynek starej szkoły. Odwrócił się jeszcze zobaczyć, czy nikt go nie zauważył. Gdy upewnił się, że wszystko jest w porządku wszedł do środka. Następnie skierował się do podziemi budynku. Zaczął schodzić po schodach, które pod wpływem jego kroków skrzypiały. W końcu dotarł na miejsce. Udał się w kierunku palącego światła. Wszedł do pomieszczenia.
- Cześć- powiedział mężczyzna, który był w środku i przywitał się z nim.
- Witaj Simon- odpowiedział Pedro i uścisnął mu dłoń.- Masz wszystko?
- Tak- odparł i pokazał mu dwie walizki. Jedną z nich dał Pedrowi.- I jak? Załatwiłeś?
- Oczywiście, nie było żadnych świadków. Nikt nic nie wie, no może poza jego narzeczoną. Świetnie się bawiliśmy- zaśmiał się.- Na pewno było jej dobrze.
- Ty stary zboku!- powiedział Simon i poklepał go po plecach.- Nigdy się nie zmienisz, co?
- Raczej nie.- odparł.- Ale pospieszmy się. Jeszcze dzisiaj musimy być w stolicy. Jutro mam ważne spotkanie.
- Nasze następne przedsięwzięcie?
- Tak! Trafiła nam się kura znosząca złote jajka.- uśmiechnął się i otworzył swoją walizkę. Simon miał to samo w swojej. Były tam starannie poukładane elegancie ubrania: garnitur, koszule i buty. Zdjęli ubrania, które mieli na sobie i założyli te znajdujące się w walizkach. Po chwili już ubrani spojrzeli na siebie. Byli ubrani bardzo elegancko i można było ich pomylić z biznesmenami. Wrzucili swoje stare ubrania do stojącego niedaleko pustego kosza na śmieci. Pedro wrzucił zapałkę. Po chwili z kosz buchnął ogień. Mężczyźni przez chwilę patrzyli na płonącą odzież, z której zostanie tylko szary popiół. Uśmiechnęli się i założyli okulary przeciwsłoneczne. Wyszli na zewnątrz i skierowali się w stronę samochodu zaparkowanego z drugiej strony budynku. Weszli do niego. Pedro na miejscu pasażera, a Simon za kierownicą.
- Czeka nas nowe, wspaniałe życie!- powiedział i zaśmiał się.
Po chwili samochód jechał już po zatłoczonych ulicach i zniknął daleko za murami miasta.

***

Florencia szybko wbiegła do szpitala. Zobaczyła siedzących na korytarzu rodziców Jazminy.
- Co z nią?- spytała szybko.
- Na razie lekarze ją badają-powiedział Armando- Nie można tam wchodzić.
- Ale co się tak naprawdę stało? Przez telefon nie chciał mi pan nic powiedzieć.
- Znaleźliśmy Jazminę nieprzytomną i nagą leżącą w swoim łóżku. Ktoś ją brutalnie zgwałcił- odpowiedział Armando i usłyszał płacz żony, więc podszedł do niej i ją przytulił. Florencia była przerażona tą wiadomością.
- O Boże! Jak to się mogło stać?- zastanowiła się.- Przecież ona jest w ciąży! Co z dzieckiem?
- Nie wiemy, lekarze nic nie powiedzieli.- wyjaśnił Armando.
- A Lucas, gdzie on wtedy był?- spytała Flor.
Armando nic nie powiedział tylko mocniej przytulił do siebie płaczącą żonę. Florencia zobaczyła dziwny wyraz na jego twarzy.
- Co z Lucasem?- zapytała ponownie.

*bohaterka na początku ma krótkie włosy, chociaż aktorka wcielająca się w jej postać ma długie. Ale od czego jest wyobraźnia. Później będzie już miała długie. To tak dla wyjaśnienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dulce
Administrator
Administrator



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 7369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:27, 17 Kwi 2009    Temat postu:

Romina i Armando przyszli do córki i zastali tam zmarłego Lucasa i nieprzytomną Jazminę. Armando zadzwonił po pogotowie. Do Florenci zadzwonił Armando, który ją o wszyskim powiadomił. Pedro i Simon to świnie... zaczną nowe życie... już się spodziewam jakie Razz Florencia dotarła na miejsce i się dowiedziała co się stało, ale narazie nic nie wie o Lucasie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Moderator
Moderator



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1170
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:32, 12 Maj 2009    Temat postu:

Odcinek 7

Esteban siedząc w swoim gabinecie spojrzał na swój zegarek.
- Pora na lunch- pomyślał i wyszedł z gabinetu. Przechodząc obok biurka swojej sekretarki zatrzymał się jeszcze na chwilę i spytał.- Carolino, czy dodzwoniłaś się do Eduarda Montilly?
- Tak proszę pana. Umówiłam go tak jak ustalałam z panem wcześniej na jutro na dziesiątą- odpowiedziała.- przed chwilą dzwonił i potwierdził spotkanie.
- Doskonale! Co ja bym bez ciebie zrobił. – powiedział i uśmiechnął się.- Chyba będę musiał dać ci podwyżkę.
- Dziękuję! Staram się wywiązywać ze swoich obowiązków- odpowiedziała i wróciła do swojej pracy.
Esteban skierował się w stronę windy, gdy nagle zobaczył swoją córkę Claudię wychodzącą ze swojej pracowni. Zmierzała w jego kierunku.
- Proszę, kogo to moje piękne oczy widzą? – zwrócił się do niej- Moja kochana córeczka!
- Idziesz na lunch?- spytała Claudia podchodząc do niego.
- tak- potwierdził.- A może przyłączysz się do mnie?
- Z największą przyjemnością- odparła- Ostatnio z Diegiem byliśmy w takiej uroczej restauracyjce. Serwują tam same pyszne dania.
- To może pójdziemy tam i sam się przekonam- zaproponował Esteban.
- Dobrze- powiedziała Claudia.
Po chwili oboje wsiedli do windy.

***

Ulisses wszedł do kostnicy i przywitał się z mężczyzną, który znajdował się w pomieszczeniu. Spojrzał na identyfikator i przeczytał nazwisko „Sergio Ramos”.
- Witaj Sergio- przywitał się i wyciągnął swoją dłoń.
- Cześć- odpowiedział ściskając jego dłoń.
Podeszli do jednego z ciał tam leżących Całe było nakryte białym prześcieradłem, więc nie było widać twarzy osobnika.
- To ten- powiedział Sergio i ostrożnie odsłonił prześcieradło. – Dostał prosto w serce. Nie miał żadnych szans. Wykrwawił się na śmierć.
Ulisses spuścił głowę a w serce wkradł się smutek. Znał denata i to bardzo dobrze. Był narzeczonym jednej z jego policjantek. Planowali wspólną przyszłość i mieli się pobrać. A tu ktoś zniszczył to wszystko! Zabił go z zimną krwią! Wszystkie ich wspólne plany i marzenia legły w gruzach. Ulisses wciąż nie mógł w to wszystko uwierzyć. Kto mógł dopuścić się takiej zbrodni? Nie wiedział, nawet nie mógł się domyślić. Wiedział jedno. Musi porozmawiać z jedynym świadkiem tej zbrodni. Miał nadzieje, że wkrótce uda się znaleźć mordercę i znajdzie się on tam gdzie jego miejsce.

***

- Nie to niemożliwe- płakała Florencia- Kto mógł się tego dopuścić? Kto byłby do tego zdolny? Przecież Lucas miał wokół siebie samych przyjaciół. Wszyscy go szanowali Wciąż nie mogę w to uwierzyć. To jakiś koszmar!- usiadła i schowała twarz w dłonie a następnie zalała się gorzkimi łzami. Bardzo lubiła Lucasa. Nie znała lepszego człowieka. Dobry, czuły a co najważniejsze kochał Jazminę nad życie. Miał przed sobą całą cudowną przyszłość z ukochaną kobietą u boku. A teraz, taka tragedia. Ktoś go po prostu zabił w jego własnym mieszkaniu. Los jednak bywa przewrotny. Potrafi wszystko w jednej chwili zmienić. Kto by pomyślał, że ten młody człowiek umrze w tak tragiczny sposób. Flor nie wiedziała jak Jaz przyjmie tę wiadomość. Bała się jej reakcji. Przecież Lucas był dla niej najważniejszy na świecie. Podniosła głowę i spojrzała w kierunku Sali gdzie leżała jej przyjaciółka. Ale nikt jeszcze z niej nie wyszedł i nie dał znać co z Jaz. To czekanie było okropne zarówno dla niej jak i dla rodziców Jazminy, którzy bardzo martwili się o swoją jedyną córkę. Florencia nawet nie próbowała sobie wyobrazić co oni czują w tej chwili. Nagle drzwi od Sali się otworzyły i wyszedł z nich lekarz razem z pielęgniarką. Podszedł do Armanda i Rominy, którzy natychmiast wstali i czkali na informacje o ich córce. Florencia podeszła bliżej, aby także się czegoś dowiedzieć. Lekarz zapisał coś w karcie i oddał ją pielęgniarce stojącej obok. Poczekał aż odejdzie i spojrzał na nich.
- Pańska córka teraz śpi. Jest bardzo słaba i powinna jak najwięcej wypoczywać- powiedział.
- A co z dzieckiem?- spytała Florencia.- Ona była w piątym miesiącu ciąży.
- Niestety. Przykro mi… Nic już nie dało się zrobić.- oznajmił ze smutkiem w glosie. Bardzo ciężko było mu przekazywać złe wiadomości. Nigdy tego nie lubił.- Robiliśmy wszystko co w naszej mocy.
Florencia poczuła jak łzy napływają jej do oczu z następnie zaczynają spływać po policzkach. To takie niesprawiedliwe. Nie to, że los odebrał Jazminie ukochanego to jeszcze dziecko. Jaz tego nie przeżyje. Jak jej to powiedzieć? Załamie się.
- Czy możemy do niej wejść- spytała zapłakana i zrozpaczona Romina.
- tak, ale tylko na chwilę.- odpowiedział lekarz i udał się w kierunku swojego gabinetu.
Po chwili cała trójka weszła do Sali, gdzie leżała Jazmina.

***

Carolina skończyła pracę i miała wychodzić, gdy nagle zobaczyła palące się światło w gabinecie Diega. Wyjęła z torebki lusterko i szminkę. Umalowała się i poprawiła fryzurę. Schowała lusterko z powrotem do torebki. Uśmiechnęła się do siebie a następnie skierowała się w kierunku jego gabinetu. Złapała za klamkę i weszła do środka. Diego siedział przy biurku i pisał coś na swoim laptopie.
- Jeszcze tu siedzisz?- spytała i uśmiechnęła się uwodzicielsko.- Już późna godzina.
- Muszę to skończyć- spojrzał na nią i wrócił do swojej pracy. Carolina zamknęła za sobą drzwi i podeszła do niego a następnie położyła mu ręce na ramionach.
- Odpręż się trochę!- powiedziała i zaczęła masować mu kark- Ile można pracować? Zajmijmy się przyjemniejszymi rzeczami- nachyliła się i szepnęła mu do ucha- Nikogo nie ma w firmie oprócz nas. Może to wykorzystamy?
Diego wstał z fotela i spojrzał na nią ze wściekłością.
- Ile razy mam ci powtarzać, że między nami nic nie będzie? Tamta noc to była pomyłka, chwila słabości. Myślałem, że zrozumiałaś.
- Owszem, ale można by było to powtórzyć.- stwierdziła i położyła mu rękę na piersi- Nie zaprzeczysz, że było nam dobrze?
- Nie będę o tym z tobą rozmawiał. – odsunął się i podszedł do drzwi- To był błąd. Wypiliśmy wtedy trochę za dużo. Nie wracajmy więcej do tego tematu. – otworzył drzwi- A teraz proszę cię wyjdź.
Wściekła Carolina wyszła z gabinetu i skierowała się w stronę windy.
- Będziesz mój! Albo nie nazywam się Carolina Mendez.- pomyślała. – Nie cofnę się przed niczym!


Carolina Mendez (Carolina Tejera)- sekretarka Estebana. Jest bardzo zadowolony z jej pracy. Podoba jej sie Diego i stara się go zdobyć. Przyjaźni się z Claudią, ale czy to szczera przyjaźń? Może chce w ten sposob zbliżyć się do Diega?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teeleenowele.fora.pl Strona Główna -> Nasze telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin